Asystent trenera futbolu przyszedł kiedyś do swojego przełożonego i zaproponował wspólny wypad za miasto. Postanowili pojechać na polowanie. Znaleźli duży zalesiony teren, pośrodku którego stał wiejski dom. Trener poszedł w kierunku domu, podczas gdy asystent czekał w samochodzie. Kiedy gospodarz otworzył drzwi, trener zapytał go, czy wraz z asystentem mogliby sobie urządzić polowanie na jego terenie. ,,Ach, ja Pana znam!” wykrzyknął farmer „Pan robi świetną robotę. Oczywiście, może pan tu polować, kiedy pan tylko zechce”. Tu przerwał na chwilę, a potem dodał: „A tak przy okazji, dobrze
się składa, że pan przyjechał. Mamy problem, który mógłby nam pan pomóc rozwiązać. Widzi pan tego osła? Jest chory. Muszę go dobić, a nie mam strzelby. Czy nie zastrzeliłby go pan dla mnie?” Nieoczekiwanie trener postanowił zażartować ze swojego asystenta. Wrócił więc do samochodu i „przerobił” rozmowę z farmerem: „Ten człowiek mówi, że nie ma mowy, żebyśmy polowali na jego terenie i że marny ze mnie trener. Kazał nam się natychmiast stąd wynosić!”